Legenda o Groszu DobroMiejskim

Legenda o Groszu Dobro Miejskim.
Działo się to tak dawno temu, że najstarsi mieszkańcy Dobrego Miasta nie pamiętają tych wydarzeń.
Roku Pańskiego A.D. 1519, wybuchła straszliwa wojna Królestwa Polskiego z Krzyżakami. Jak się miało okazać ostatnia i zwycięska.
Młody wówczas król Zygmunt I, (przez późniejsze pokolenia nazwany Starym) wyruszył ze zbrojnymi i dworem z Krakowa do Torunia.
Pośród wielkiego orszaku i taborów było wielu znamienitych rycerzy z siwym wąsem, pamiętających nawet straszliwą poprzednią wojnę z Krzyżakami i sławetny Pokój Toruński z 1466 r., ale też młodzików z szlacheckich rodów z całej Polski.
Wśród nich także młody 16 letni Walenty Dembiński herbu Rawicz/ Rawa (Panna na niedźwiedziu) – pragnący ostróg rycerskich, jak niczego w życiu. Barwnym i pełnym chwały i porażek a i zaszczytów miało być jego długie życie, ale jeszcze o tym nie wiedział nastolatek siedzący na pięknym dereszu podarowanym mu przez Pana Ojca.
W grudniu, zimową porą Sejm Walny uchwalił rozpoczęcie wojny z Krzyżakiem, który choć lennikiem był, chciał odszkodowania za rzekomą okupacyję.
W styczniu 1520 r. ruszyły działania wojenne. Wojna toczyła się ze zmiennym szczęściem dla naszej Polskiej strony i jak to bywało na każdej z wojen zaczęło brakować pieniędzy – złota i srebra by opłacić zaciężnych żołdaków (najemne wojska) oraz na uzbrojenie i prowiant dla ludzi i zwierząt.
Albrecht – „Wielki” (a mały i zdradziecki czynem) Mistrz krzyżacki miał te same sromoty (problemy) – dlatego w 1520 roku zaczął wybijać pieniądz wojenny – mało co warty ale udający wartościowy (monety z małą zawartością srebrnego kruszcu) – grosze klipy oraz ćwierć talary klipy – te ostatnie podczas oblężenia Heilsbergu (Lidzbarka Warmińskiego).
Zygmunt I, miłościwie panujący król Polski postanowił zaradzić braku pieniędzy – już wcześniej, zlecił tajną misję by zrobić stemple do bicia monet i przewieźć je na płonącą Warmię. Na miejsce wybrano Dobre Miasto – z racji położenia w centrum Warmii oraz znamienitości członków miejscowego Cechu –Mosiężników i Brązowników oraz jubilerów, i oczywiście z powodu nazwy – Dobre Miasto (bić monetę najlepiej w dobrym mieście - Bona Civitatis- rzekł Król) a może zbyt dosłownie wzięto słowa króla, albo myślał wtedy o kimś bliskim, kogo nazwa łacińska miasta mu przypominała?
Z powodu braku ludzi, ot wojna, a także z powodu wyróżniającej się zmyślności, zdolności rysunkowych, obycia w świecie oraz odwagi – misję tą powierzono młodemu szlachcicowi wspomnianemu już Walentemu Dembińskiemu herbu Rawicz. Zaprojektował on stempel monety – Grosza Dobro Miejskiego, mając na wzór półgrosz litewski z 1520 roku oraz grosz Głogowski Zygmunta I z 1506 roku – jak był jeszcze księciem Głogowskim i całego Śląska. Problem był z herbem Dobrego Miasta, na szczęcie w archiwum Torunia – znaleziono akt zawiązania Związku Pruskiego z 1440 roku, gdzie Dobre Miasto odbiło swą pieczęć.
Na jesieni 1520 r. dzielnie broniło się wiele miast Związku Pruskiego – w tym Dobre Miasto, z załogą zaciężnych żołdaków, bohaterskich mieszkańców i kanoników Dobro Miejskich.
Tuż przed oblężeniem Naszego sławetnego grodu dotarł tam mości Walenty z małą drużyną mincerzy, z Toruńskiej mennicy. Zainstalowali się oni w Domu przy murach obronnych miasta – niedaleko obecnej Bocianiej Baszty, przygotowali do pracy, Kanonicy oraz mieszkańcy miasta oddali wszystkie srebrne i złote naczynia oraz wyroby imć Walentemu. Zaczęto przetapiać je i formować krążki – srebrne w wielkiej ilości i trochę złotych. Najpierw wybito monety w złocie i już miano zabrać się za srebrne – gdy zabrzmiało larum – wróg pod bramami miasta!!! Krzyżacy, wszyscy do broni na mury miasta.
Obrona była bohaterska, martwi padali często ale obrońcy nie ustępowali i tak mijały godziny i dni.
Rannych chowano przy samych murach – gdyż nie można ich było zanieść na cmentarz.
Krzyżacy jednak użyli fortelu – dostali się do Kolegiaty kanałem doprowadzającym wodę do Kolegiaty – wycieli Kanoników i załogę i rzucili się do miasta.
Imć Walenty Dembiński – zdobył swoje ostrogi – całym sercem walcząc z Krzyżakiem na murach Dobrego Miasta w obecnej Bocianiej Baszcie, polecił też ukryć mincerzom stemple i wybite monety w jamie z poległymi, wierząc że nikt nie śmie naruszyć ich pokoju po śmierci.
Miasto padło, wielu mieszkańców Naszego grodu poniosło śmierć, imć Walentego, rannego, ale żywego wzięto żywcem dla okupu, jak to w tamtym czasie ze szlachcicami bywało.
Odwieziono go do granicy i tak za gotowiznę wymieniono, rannego zabrano na wozie do Krakowa.
A w Dobrym Mieście rozpanoszyli się Krzyżacy – skąd na liczne miasta ataki dokonywali, próbowali Olsztyn zdobyć lecz załoga pod dowództwem Mikołaja Kopernika odparła ich.
Wojna rok później skończyła się, w 1525 roku Wielki Mistrz złożył hołd zwany Pruskim i rozwiązał zakon w Prusach. Dobro Mieszczanie znów mogli cieszyć się wieloma latami pokoju i dobrobytu.
A co się stało z imć Walentym Dembińskim zapytacie, wrócił do zdrowia. Został pasowany na rycerza, a potem W 1548 został burgrabią krakowskim. W 1561 został podskarbim wielkim koronnym – czyli ministrem skarbu. Zaprowadził porządek w skarbie. W 1564 został kanclerzem wielkim koronnym. Był sygnatariuszem aktu Unii Lubelskiej 1569 roku.
A co się stało z stemplami grosza i skarbem – mincerze, Ci którzy ukryli skarb zginęli i skarb zaginął, i nic nie było o nim słychać. Aż po prawie 500 latach, postanowiono w Dobrym Mieście ratować stare mury obronne i odnowić kamieniczki. Ruszyły prace konserwatorskie i wykopaliska archeologiczne przy murach niedaleko Bocianiej Baszty. Pewnego dnia ukazały się kości 19 poległych obrońców Dobrego Miasta z 1520 roku – okrutnie pokiereszowani mieczami krzyżackimi, a pod nimi pod łopatą jednego z pracowników coś błysnęło...
Czy odnaleziono skarb groszy Dobromiejskich ukrytych w 1520 roku, któż to wie, może one nigdy nie istniały...
(legendę spisał Piotr Chaciński)
Działo się to tak dawno temu, że najstarsi mieszkańcy Dobrego Miasta nie pamiętają tych wydarzeń.
Roku Pańskiego A.D. 1519, wybuchła straszliwa wojna Królestwa Polskiego z Krzyżakami. Jak się miało okazać ostatnia i zwycięska.
Młody wówczas król Zygmunt I, (przez późniejsze pokolenia nazwany Starym) wyruszył ze zbrojnymi i dworem z Krakowa do Torunia.
Pośród wielkiego orszaku i taborów było wielu znamienitych rycerzy z siwym wąsem, pamiętających nawet straszliwą poprzednią wojnę z Krzyżakami i sławetny Pokój Toruński z 1466 r., ale też młodzików z szlacheckich rodów z całej Polski.
Wśród nich także młody 16 letni Walenty Dembiński herbu Rawicz/ Rawa (Panna na niedźwiedziu) – pragnący ostróg rycerskich, jak niczego w życiu. Barwnym i pełnym chwały i porażek a i zaszczytów miało być jego długie życie, ale jeszcze o tym nie wiedział nastolatek siedzący na pięknym dereszu podarowanym mu przez Pana Ojca.
W grudniu, zimową porą Sejm Walny uchwalił rozpoczęcie wojny z Krzyżakiem, który choć lennikiem był, chciał odszkodowania za rzekomą okupacyję.
W styczniu 1520 r. ruszyły działania wojenne. Wojna toczyła się ze zmiennym szczęściem dla naszej Polskiej strony i jak to bywało na każdej z wojen zaczęło brakować pieniędzy – złota i srebra by opłacić zaciężnych żołdaków (najemne wojska) oraz na uzbrojenie i prowiant dla ludzi i zwierząt.
Albrecht – „Wielki” (a mały i zdradziecki czynem) Mistrz krzyżacki miał te same sromoty (problemy) – dlatego w 1520 roku zaczął wybijać pieniądz wojenny – mało co warty ale udający wartościowy (monety z małą zawartością srebrnego kruszcu) – grosze klipy oraz ćwierć talary klipy – te ostatnie podczas oblężenia Heilsbergu (Lidzbarka Warmińskiego).
Zygmunt I, miłościwie panujący król Polski postanowił zaradzić braku pieniędzy – już wcześniej, zlecił tajną misję by zrobić stemple do bicia monet i przewieźć je na płonącą Warmię. Na miejsce wybrano Dobre Miasto – z racji położenia w centrum Warmii oraz znamienitości członków miejscowego Cechu –Mosiężników i Brązowników oraz jubilerów, i oczywiście z powodu nazwy – Dobre Miasto (bić monetę najlepiej w dobrym mieście - Bona Civitatis- rzekł Król) a może zbyt dosłownie wzięto słowa króla, albo myślał wtedy o kimś bliskim, kogo nazwa łacińska miasta mu przypominała?
Z powodu braku ludzi, ot wojna, a także z powodu wyróżniającej się zmyślności, zdolności rysunkowych, obycia w świecie oraz odwagi – misję tą powierzono młodemu szlachcicowi wspomnianemu już Walentemu Dembińskiemu herbu Rawicz. Zaprojektował on stempel monety – Grosza Dobro Miejskiego, mając na wzór półgrosz litewski z 1520 roku oraz grosz Głogowski Zygmunta I z 1506 roku – jak był jeszcze księciem Głogowskim i całego Śląska. Problem był z herbem Dobrego Miasta, na szczęcie w archiwum Torunia – znaleziono akt zawiązania Związku Pruskiego z 1440 roku, gdzie Dobre Miasto odbiło swą pieczęć.
Na jesieni 1520 r. dzielnie broniło się wiele miast Związku Pruskiego – w tym Dobre Miasto, z załogą zaciężnych żołdaków, bohaterskich mieszkańców i kanoników Dobro Miejskich.
Tuż przed oblężeniem Naszego sławetnego grodu dotarł tam mości Walenty z małą drużyną mincerzy, z Toruńskiej mennicy. Zainstalowali się oni w Domu przy murach obronnych miasta – niedaleko obecnej Bocianiej Baszty, przygotowali do pracy, Kanonicy oraz mieszkańcy miasta oddali wszystkie srebrne i złote naczynia oraz wyroby imć Walentemu. Zaczęto przetapiać je i formować krążki – srebrne w wielkiej ilości i trochę złotych. Najpierw wybito monety w złocie i już miano zabrać się za srebrne – gdy zabrzmiało larum – wróg pod bramami miasta!!! Krzyżacy, wszyscy do broni na mury miasta.
Obrona była bohaterska, martwi padali często ale obrońcy nie ustępowali i tak mijały godziny i dni.
Rannych chowano przy samych murach – gdyż nie można ich było zanieść na cmentarz.
Krzyżacy jednak użyli fortelu – dostali się do Kolegiaty kanałem doprowadzającym wodę do Kolegiaty – wycieli Kanoników i załogę i rzucili się do miasta.
Imć Walenty Dembiński – zdobył swoje ostrogi – całym sercem walcząc z Krzyżakiem na murach Dobrego Miasta w obecnej Bocianiej Baszcie, polecił też ukryć mincerzom stemple i wybite monety w jamie z poległymi, wierząc że nikt nie śmie naruszyć ich pokoju po śmierci.
Miasto padło, wielu mieszkańców Naszego grodu poniosło śmierć, imć Walentego, rannego, ale żywego wzięto żywcem dla okupu, jak to w tamtym czasie ze szlachcicami bywało.
Odwieziono go do granicy i tak za gotowiznę wymieniono, rannego zabrano na wozie do Krakowa.
A w Dobrym Mieście rozpanoszyli się Krzyżacy – skąd na liczne miasta ataki dokonywali, próbowali Olsztyn zdobyć lecz załoga pod dowództwem Mikołaja Kopernika odparła ich.
Wojna rok później skończyła się, w 1525 roku Wielki Mistrz złożył hołd zwany Pruskim i rozwiązał zakon w Prusach. Dobro Mieszczanie znów mogli cieszyć się wieloma latami pokoju i dobrobytu.
A co się stało z imć Walentym Dembińskim zapytacie, wrócił do zdrowia. Został pasowany na rycerza, a potem W 1548 został burgrabią krakowskim. W 1561 został podskarbim wielkim koronnym – czyli ministrem skarbu. Zaprowadził porządek w skarbie. W 1564 został kanclerzem wielkim koronnym. Był sygnatariuszem aktu Unii Lubelskiej 1569 roku.
A co się stało z stemplami grosza i skarbem – mincerze, Ci którzy ukryli skarb zginęli i skarb zaginął, i nic nie było o nim słychać. Aż po prawie 500 latach, postanowiono w Dobrym Mieście ratować stare mury obronne i odnowić kamieniczki. Ruszyły prace konserwatorskie i wykopaliska archeologiczne przy murach niedaleko Bocianiej Baszty. Pewnego dnia ukazały się kości 19 poległych obrońców Dobrego Miasta z 1520 roku – okrutnie pokiereszowani mieczami krzyżackimi, a pod nimi pod łopatą jednego z pracowników coś błysnęło...
Czy odnaleziono skarb groszy Dobromiejskich ukrytych w 1520 roku, któż to wie, może one nigdy nie istniały...
(legendę spisał Piotr Chaciński)